wtorek, 29 marca 2016

#11 Dziesięć płytkich oddechów - K.A. Tucker

Nie chciałam czytać tej książki, szczerze nawet nie wiedziałam o czym jest, ale nadarzyła się okazja żeby ją kupić, więc kupiłam i przeczytałam w dwa dni.
I...
Chciałabym wiedzieć co napisać o tej książce, ale nie wiem czy potrafię. Mam tyle sprzecznych emocji w sobie, że nie powinnam zaczynać pisać czegokolwiek, ale muszę! 

"Moja przeszłość jest tylko moja i muszę pogrzebać ją tam, gdzie jej miejsce - w przeszłości."

Budowałeś kiedyś wokół siebie mur nie do przebicia, który nic nie przepuszcza? Kacey wykonała taki w przeciągu czterech lat. Można powiedzieć o niej "dziewczyna ze stali" - chłodna, niezniszczalna. Jedyną osobą, która jest w stanie przejść przez skorupę Kacey jest Olivia, jej młodsza siostra, która jest jej totalnym przeciwieństwem, tylko wyglądają jak bliźniaczki. Siostry wyjechały z rodzinnego miasteczka pod wpływem chwili. Poznajemy je w autobusie którym przybyły do Miami. Wprowadzają się do dość skromnego mieszkanka pół godziny od plaży. Dziewczyny przez ostatnie cztery lata naprawdę przeżyły mnóstwo, zwłaszcza Kace, która załamała się po tragicznym wypadku. Główna bohaterka ma fobię, mianowicie nie pozwala dotykać swoich rąk. Przez większość książki zastanawiałam się dlaczego, co mogło doprowadzić do takiego zachowania.  

 "Biorę kilka oddechów, by ukoić nerwy, skupiam się na worku, który łaskawie, bez protestu pochłonie cały mój ból, moje cierpienie i nienawiść.
Wtedy je uwalniam"

Kacey trenuje kickboxing i jest w tym bardzo dobra. Jej skorupa jest nienaruszalna do czasu spotkania sąsiada w pralni. Trent swoim jednym spojrzeniem roztapia jej dotychczasowe postanowienia. Młody bóg, bo właśnie tak Kace się o nim wyraża, potrafi wzniecić ogień samym spojrzeniem i lekkim męskim głosem. Wydaje się być zbyt idealny, żeby był prawdziwy. Przecież taki ideał nie wytrzymałby jej traumatycznych przeżyć, prawda? Chyba, że sam coś ukrywa... 

"W krótkim czasie ten gość stworzył trwałe szczeliny w mojej starannie wykonanej barierze zdrowego rozsądku i teraz nie wiem, jak ją naprawić, by chronić siebie, a jego trzymać na dystans."

Kiedy zaczęłam czytać, książka przelatywała mi przez palce, dosłownie, nim się obejrzałam byłam w połowie. Zachwycałam się nią, choć denerwowało mnie wieczne powtarzanie, że nie można przejść przez jej skorupę, że Trent ją roztapia... Kiedy pojawił się na dobre, myślała tylko o nim. Choć autorka nie zapomniała o innych postaciach. Storm jest cudowna! Uwielbiam tą blondynkę, nie była za grzeczna, a w połączeniu z niewyparzonym językiem Kace niektóre sceny powalały. 

" - Jak tam...Dan?
Storm się rumieni.
- Wstałam wcześnie. Nie mogłam spać, więc przyniosłam mu kawę. Musiałam mu podziękować. Jest miły.
- Kawę? Tylko? - Unoszę brwi.
- Oczywiście, że tylko. A co według ciebie miałam zrobić? Lodzika pod drzwiami mieszkania?"

Przez trzy czwarte książki było naprawdę ciekawie. Kace się nie zmieniała drastycznie, cały czas była "dziewczyną ze stali". Jednak... Jedna scena i cały mój zachwyt poszedł sobie w siną dal... Autorka bardzo naiwnie poprowadziła końcówkę powieści. Miałam ochotę wyrzucić książkę przez okno, albo iść ją spalić... Przysięgam! Byłam taka wściekła... Tylko z każdą kolejną stroną zaczęłam myśleć. Czuć w sobie pokłady empatii. Jakby jakieś inne trybiki zaczęły we mnie pracować. Nauczyłam się z tej historii wiele rzeczy. Rozwala człowieka na części pierwsze, by pod koniec zacząć go składać znów w całość, choć wydaje się to strasznie nieprawdziwe, ale zaczynasz wierzyć, że wszystko jest możliwe. 

 Muszę się jeszcze pochwalić. Założyłam Instagrama, na którym będę publikować swoje zdjęcia książek, co się u mnie na bieżąco dzieje. Wrup up, TBR, unboxing i inne. 
Jednak nie spodziewałam się, że trzecie zdjęcie jakie dodam, zajdzie się na oficjalnym Instagramie samej K.A. Tucker, aż łezka się w oku zakręciła jak to zobaczyłam. 


Męczyłam dwie piosenki prawie na okrągło:


Jeśli czytaliście, podzielcie się w komentarzach swoimi emocjami, ja mam ich mnóstwo, ale nie mogę spojlerować, więc zatrzymam je dla siebie.

6 komentarzy:

  1. Książkę przeczytałam z zachwytem i nie odczułam tego co ty przy końcówce... Ale może dlatego, że jestem niepoprawną romantyczką i marzycielką ;) Ogólnie ja uwielbiam twórczość autorki, wszystkie jej powieści goszczą u mnie na półce i uwielbiam przypominać sobie różne fragmenty. Jednak jeśli nie podobała ci się końcówka tej części, wydaje mi się, ze kolejne mogą w tobie wywołać podobne odczucia :D

    https://kulturalnaszafa.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze... byłam zła jak jasna cholera, ale czułam się tak jakbym razem z Kacey poszła na tą terapię i musiała pracować nad sobą tak jak ona, to było ciekawe doświadczenie :D

      Usuń
  2. Książka w zasadzie przewijała mi się a to na blogach, a to w księgarniach, ale nigdy nawet nie zagłębiłam się w jej opis. Kojarzę za to, że powstało w sumie kilka tomów. Recka z jednej strony mnie zachęciła, a z drugiej... sama nie wiem. Prawdopodobnie sięgnę przez zwykłą ciekawość :P
    Pozdrawiam
    www.bookish-galaxy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak sięgniesz, to pamiętaj o mnie i napisz co czułaś :D

      Usuń
  3. Do przeczytania zachęca nawet okładka! :)

    OdpowiedzUsuń