Czuję, że powtarzam się jak
zdarta płyta, ale K. Bromberg z książki na książkę potrafi zaskakiwać jeszcze
bardziej. To, co zaserwowała w Hard Beat.
Taniec nad otchłanią powaliło mnie na kolana, a książką rzuciłam ze trzy
razy. Tak, wiem, nie wolno niszczyć książek, ale czy wolno niszczyć psychikę
grzecznie czytających osób?! No właśnie.
Korespondent wojenny Tanner
Thomas na jednej z wielu wypraw traci jedną z najważniejszych, jak nie
najważniejszą osobę w swoim życiu. Stella była jego najlepszą przyjaciółką
przez dziesięć lat, a do tego fotografką. Tworzyli spójny i dobrze naoliwiony
duet przez wiele lat. Nagle Tanner zostaje sam. Musi sobie poradzić ze stratą i
poczuciem winy. Przekonany, że to na Bliskim Wschodzie, w pracy, uda mu się uporać
się z przeszłością, wyjeżdża na kolejne poszukiwania najlepszego materiału na
reportaż. Wszystko byłoby prostsze gdyby nie jego nowa pani fotograf. Między
Tannerem, a BJ rodzi się seksualne napięcie napędzane ciągłymi sprzeczkami.
Kobieta, która stanęła na jego drodze jest istną zagadką. Nie chce mówić o
swojej przeszłości, przyszłości, ani nawet nie pozwala na rozmowy o
teraźniejszości. BJ jest bardzo zamknięta, czasami nierozważna. Jednak tę
dwójkę napędza adrenalina, więc wszystko jest możliwe.