Burzliwe
zakończenie Driven. Namiętność silniejsza
niż ból jest tylko namiastką wydarzeń, z jakimi przyjdzie się Wam zmierzyć
w Fueled. Napędzani pożądaniem. Autorka
jest mistrzynią wyciszania intuicji czytelnika i w najmniej oczekiwanym
momencie potrafi zrzucić bombę emocjonalną, o czym nie raz przekonacie się
właśnie w drugiej części serii Driven.
"Nie zauważyłam lasu, bo zasłaniały mi drzewa."
Jeśli
przez ostatnie strony Driven znienawidziliście
Coltona, to prolog drugiej części nieco Wam wyjaśni, co takiego działo się w
jego głowie, gdyż jest on pisany z jego perspektywy. Dzięki temu, wszystkie
brakujące elementy układanki z poprzedniej części, zaczynają się składać w
logiczną całość i dają spojrzenie na historię z zupełnie innego punktu.
"Nigdy nie grałem w żadne pieprzone gry z kobietami i nie mam zamiaru teraz zacząć. Ja mówię kiedy. Ja mówię z kim. Ja dyktuję warunki.
Biorę, co chcę. I kiedy chcę."
Pisałam
w poprzedniej recenzji, że Driven to
wierzchołek góry lodowej, jednak o Fueled
mogę powiedzieć, iż jest istnym rollercoasterem emocji. Wszystko, czego
doświadczamy wraz z bohaterami, rozpędza się z prędkością światła i nie pozwala
odłożyć książki nawet na minutę. Zwroty akcji i co rusz nowe informacje,
zwalały mnie z nóg strona za stroną. Kiedy myślałam, że już, choć przez dłuższą
chwilę, może być cudownie, rozpoczynałam nowy rozdział i ziemia osuwała mi się spod
nóg.
To
część, w której widzimy walkę dwójki kochających się ludzi. Rylee walczy o
swojego ukochanego, na każdym kroku chce mu udowodnić, że jest wart miłości i
nie jest zepsuty do szpiku kości, jak mu się to wydaje. Za to Colton walczy sam
ze sobą, ze swoimi demonami, z Rylee i z miłością do niej. Ponieważ, nie
oszukujmy się, wiemy, iż Colton coś do niej czuje, ale boi się tego uczucia.
Oboje zdają sobie sprawę z wyniszczającej ich relacji, ponieważ przyciągani
pożądaniem, odpychają się, kiedy uczucia zaczynają się pogłębiać. Problem
polega na tym, iż siła z jaką się odpychają jest słabsza od pożądania i chemii
jaka powstała pomiędzy nimi.
"- Jesteś pełna niespodzianek, Ryles.
A ty jesteś największą z nich."
Rylee
dzięki Coltonowi staje się coraz bardziej pewna siebie, swojej kobiecości i
własnych atutów. Dzięki przemianie, jaką widzimy w Ry, możemy ocenić Donavana jako
pełnowartościowego mężczyznę, który potrafi zatroszczyć się o swoich bliskich.
Po tak małych gestach, jakie wykonuje, widzimy, że kiedy patrzy w lustro, nie
potrafi zauważyć własnych zalet. Wydaje mu się, że nie robi nic takiego. Jednak
w tej części jego więź z Ry, a także z chłopcami, którymi w pracy opiekuje się
Rylee, wchodzi na nowy poziom. Mężczyzna, który nadal ma w sobie skrzywdzonego
chłopca i pamięta wszystko tak dokładnie jakby wydarzyło się wczoraj, potrafi
postawić się na miejscu osieroconych chłopców i wyciągnąć z nich to, co
najlepsze, ale co najważniejsze, może wykorzystać swoją pozycję do dobrych
celów. Aprobata w oczach znanej osoby, to wzrost o kilka centymetrów we
własnych oczach. Za tak małe gesty nie da się nie kochać tego mężczyzny o
szmaragdowych oczach.
"Chryste. Powiedzcie mi, że nie mogę czegoś mieć, a macie jak w banku, że będę za tym gonił, dopóki tego nie zdobędę. Start. Będę to ścigał, aż zobaczę pieprzoną flagę z szachownicą."
W Fueled autorka rozpędziła się jak bolid,
którym pędzi Colton po torze. Nie obawiajcie się, jeszcze nie wyhamuje, jest
dopiero w połowie okrążeń. Jednak to, co przygotowała dla Was na koniec, nie
pozwoli Wam zasnąć. Jedno jest pewne, nie zawiedziecie się podczas czytania
kolejnej części. Mogę Was zapewnić, że będziecie chcieli więcej i więcej
głównych bohaterów. Są tak prawdziwi, pełni pasji, pożądania, a przede
wszystkim głodni siebie, że nie będziecie mieć ich dość. Ja nadal nie mogę
wyjść z podziwu, a także nie zapominam o Coltonie, choć moja przygoda z nimi
się niestety zakończyła. Już dziś mogę Was zaprosić na recenzję ostatniej
części trylogii, czyli Crashed. W
zderzeniu z miłością.
"Nie angażuj się w zatrzymanie kogoś, kto nie przejąłby się, gdyby cię stracił."
Za egzemplarz recenzencki dziękuję:
Ooo przede wszystkim gratuluję współpracy :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, chyba w końcu muszę zacząć tę serię, przekonać się czy ta seria jest tak dobra, jak piszesz :D Zaopatrzę się chociaż w pierwszy tom :)
Mam nadzieję tylko, że nie będzie to kolejna rzewna historyjka, nie daj Boże na kształt Grey'a
Nie, nie, zdecydowanie to nie Grey! :D
UsuńObiecałam sobie, że nie zacznę kolejnej serii, ale po twojej recenzji z pewnością zrobię wyjątek. Po prostu muszę to przeczytać :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy! :D
UsuńKusi mnie ta książka, ale na razie muszę spasować, gdyż w kolejce czekają inne, bardziej pilniejsze lektury.
OdpowiedzUsuńSię rozumie przy takim natłoku pracy, ale polecam jak będzie luźniejszy czas. :)
UsuńDzięki, że mnie tym katujesz. Bardzo chcę przeczytać tę serię, a mój dzieciak, który ma mi to pożyczyć ciągle nie ma czasu aby się spotkać. :(
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Fantastic books
Współczuję! Ale mam nadzieję, że jak dostaniesz w swoje rączki to dasz się porwać! <3
UsuńHmm... Nigdy nie miałam styczności z t książką, ale jakoś do mnie nie przemawia :( Ale bardzo śliczne zdjęcia :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://czarodziejka-ksiazek.blogspot.com
Dziękuję! :*
UsuńPowiem tak - pierwszy cytat od razu rozłożył mnie na łopatki, nie mogłam przestać się śmiać! Upewnił mnie również w tym, że muszę sięgnąć po tę serię!
OdpowiedzUsuńZdjęcia ponownie cudowne, idealnie do mnie przemawiają!
Pozdrawiam!
Ola z bloga Zaczytana Iadala
Dziękuję, staram się jak mogę ze zdjęciami. :D i tak cytat coś w sobie ma. <3
Usuń