Kochani,
jak widzicie Mia Sheridan pojawia się już po raz czwarty na moim blogu. Mogę
Was zapewnić, że pojawi się pewnie jeszcze nie raz, wraz z każdą kolejną wydaną
jej książką w Polsce. To, co zrobiła z moim sercem jest nie do pojęcia.
Chciałabym, aby pojawiało się więcej takich książek. Przede wszystkim jednak
więcej jej książek. Z moich wiadomości wynika, że kolejną książką Mii będzie Bez
winy. Mam nadzieję, że wydawnictwa wydadzą kolejne, ponieważ z informacji
na GoodReads wiem, że napisała ich dziesięć, z czego cztery zostały wydane a
kolejna będzie dostępna już we wrześniu. Nie pozostaje nic innego jak
niecierpliwie czekać.
Ostrzegam!!!
Jeśli nie czytaliście Calder. Narodziny odwagi to ta recenzja będzie dla
Was spojlerem.
W
tragicznej powodzi, jaka miała miejsce w Akadii, przeżyli tylko Eden i Calder,
oraz ich przyjaciel Xander, którego nie było w tym czasie na miejscu. Eden
przekonana, że jej ukochany nie przeżył, ucieka do Cincinnati. Przypadkiem
poznaje Feliksa, bogatego jubilera. W zamian za dach nad głową jubiler
proponuje Eden nauczanie jego wnuczki Sophii gry na fortepianie. W tym samym
czasie Calder, przekonany, że Eden nie przeżyła, nie chce żyć. Nie czuje się na
siłach, aby iść przez życie samotnie. Jednak odnajduje trochę siły i motywacji
w malowaniu. Powoli rozdzielone połówki, zaczynają żyć bez siebie. Próbują się
nauczyć nowego świata, jego funkcjonowania, choć ciężko jest żyć bez powietrza,
jakim była dla nich miłość do siebie. Calder staje się dobrze rokującym
malarzem. Zaś Eden odnalazła swoją matkę i czuje się ponownie kochana oraz
potrzebna. Jednak w jakiś sposób musi wypełnić pustkę po Calderze. Poszukuje
więc przeróżnych informacji o Akadii i jej założycielu w Internecie. Przychodzi
jednak dzień, w którym ich życie przecina się na nowo. Pewni, że nic nie może
stanąć na ich drodze do szczęścia, zostają bombardowani z każdej strony przez
przeróżne przeszkody. Rozpoczynają walkę o lepsze jutro. Wspólne przejścia mogą
łączyć czy dzielić?
"Czy to nie zabawne, że wszyscy błąkamy się po tym zwariowanym świecie, a nasze historie i nasze cierpienia splatają się ze sobą, wpływają na siebie nawzajem i czasami wychodzi to na dobre, a czasami na złe?"
Kontynuacja
historii Caldera i Eden to zawarcie wszystkich możliwych emocji w
trzystustronicowej książce. Od początku czytania czułam jak moje serce się
rozpada i skleja na nowo i tak z każdą kolejną stroną. Mia Sheridan stworzyła
książkę, która wycisnęła ze mnie hektolitry łez, w sytuacjach, w których
myślałam, że nie powinnam płakać. Ilość bólu, jaka została zawarta na kartkach,
przelała czarę. Patrząc na dwójkę bohaterów możemy zobaczyć ich zagubienie,
strach, a także miłość, która przepełnia całe serce i ciało. Czułam to z nimi
całą sobą. Moje serce kołatało się w piersi wraz z każdą stroną. Nie
wiedziałam, co tam zastanę. Miałam huśtawki nastrojów. Płakałam, nagle się
śmiałam, a w innych momentach myślałam, że będę zbierać szczękę z podłogi.
Autorka przeplatała to wszystko między sobą i tak naprawdę nie wiedziałam, co mnie
czeka, dosłownie, w następnym zdaniu!
"Bo pragnienie może być czymś pięknym, jeśli masz kogoś, kto z całego serca chce je spełnić."
„Eden.
Nowy początek” to historia o tym jak poradzić sobie z mnóstwem przeżyć, które
nie mieszczą się w głowie, chyba nikomu. Zastanawiałam się jak można wypełnić
lata smutku i rozpaczy, a nawet chęci śmierci. Przecież to nie jest tak, że
spojrzysz komuś w oczy i to nagle znika, tylko jest z człowiekiem przez jeszcze
długi czas. Panika pojawiająca się za każdym razem, kiedy przypomina się
niebezpieczna sytuacja. Skrajne i sprzeczne emocje, towarzyszą cały czas.
Ukazanie poczucia straty, odnalezienia, a także matczynej miłości, która jak
wiadomo nie zna granic.
Najważniejsza
potrzeba, jaką pokazuje historia Caldera i Eden, to poczucie przynależności.
Każdy człowiek chce wiedzieć skąd pochodzi, kim jest, jaka jest jego
przeszłość, a przede wszystkim chce czuć się kochanym, potrzebnym. Każdy
człowiek, chce znać swoje miejsce, a także mieć swoje miejsce w świecie.
Jednakże prawda może okazać się druzgocząca.
"Spędzona w nim chwila była bezcenna dla dwojga ludzi, którzy pamiętali, że następnego oddechu nigdy nie można być pewnym."
Jesteście
gotowi poznać dalsze losy Caldera i Eden? Poznać ich prawdziwe imiona i nazwiska, rodzinę,
przeszłość i przyszłość? Wiem, że ciekawość, dlaczego i jak powstała Akadia nie
jest Wam obca, a w tej części możecie się tego dowiedzieć. Myślę, że
zakochaliście się tak samo mocno w tej historii jak ja, więc teraz pozostaje Wam
tylko czekać do premiery książki, czyli 3. sierpnia.
PLAYLISTA Caldera i Eden -> KLIK!
PLAYLISTA Caldera i Eden -> KLIK!
To książka zdecydowanie nie dla mnie, ale dobrze się o niej dowiedzieć. Już wiem komu podrzucę twoją recenzję :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie mogę przeczytać tej recenzji, bo nie chcę sobie narobić spoilerów:( Zawitam tu zaraz po przeczytaniu "Calder"
OdpowiedzUsuńJak wyżej, nie mogę przeczytać jeszcze tej recenzji, "Caldera" mam dopiero na liście oczekujących. Niemniej, już po wstępie wyczuwam że książka będzie tak dobra i chwytająca za serce jak mówi się o wcześniejszym tomie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)
Podróże w książki
A ja nigdy nie słyszałam o tej autorce, ale może kiedyś sięgnę
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie, Ola z http://pomiedzy-ksiazkami.blogspot.com/
Słyszałam o tej autorce różne opinie, ale może kiedyś po jej pozycje, więc nie chcę sobie naarobić spojlerów, dlatego nie przeczytam tej recenzji 😉
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zaczytana Iadala